...rozgrywa się tu niezła.
Wczoraj obudziła nas kłótnia. Za oknem Maricella darła się
swoim skrzekliwym głosikiem na Rosalię. Podobno pomocnica ukradła w nocy trzy
telefony: dwa Maricelli i jeden Marcello – spawacza bomby, który rzekomo
widział ją z jednym z telefonów.
Zanim się ogarnęliśmy i wyszliśmy na śniadanie, pań już nie
było. Pojechały na posterunek policji. Podobno Rosalia się do niczego nie
przyznała, a po telefonach ani śladu. Ale wszystko wiemy z trzeciej ręki.
Prawda może wyjść na jaw dopiero za kilkadziesiąt odcinków.
Ale to jeszcze nic.
Przedwczoraj Maziena robiła zdjęcia konstrukcji nad rzeką,
którą od kilku miesięcy budują robotnicy, głównie z Quito. W ramach
podziękowań, Edmundo, zwany tu Architecto, stuprocentowy Pan Wąs, Pan Brzuch,
szef budowy i, jak się okazuje, plotkarz zaprosił nas na browary do Ahuano.
Jest tu od czterech miesięcy, więc poczęstował nas sporą dawką plotek o naszych
gospodarzach (które on z kolei poznał od kogoś miejscowego).
Jeśli przynajmniej połowa z tego, co usłyszeliśmy, jest
prawdą, to trafiliśmy w niezłą sytuację rodzinną. Ale o tym nie piszę, póki nie
dowiem się tego od głównych aktorów.
Na razie zobaczcie, jakie ładne kwiatki mamy w ogrodzie.
(ano)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz