San
pedro to kaktus zawierający halucynogenną meskalinę – taki
peruwiańsko-ekwadorski odpowiednik bardziej popularnego
meksykańskiego pejotlu. Rdzenni szamani korzystają z san pedro od
zawsze, by leczyć, uczyć się, analizować i przepowiadać. Rośnie
to to wszędzie w Vilcabambie, gromadząc wokół siebie rzesze
miłośników, mistyków, psychologów, szamanów i „szamanów”.
Ceremonie
najwyraźniej są legalne, bo szamani reklamują się bardzo jawnie.
Ostatni lokalny umarł jakiś czas temu, nie znajdując następcy.
Zastąpili go przyjezdni – dwóch gości z innych stron Ekwadoru
oraz pewna Austriaczka. To, że nie są z lokalnej społeczności,
budzi nieco kontrowersji, ale nie tyle, co ustalone stawki za
ceremonię, zwane przez samych szamanów dotacjami. Wahają się one
od 50 do 100 $ za rytuał, więc cena dla turystów.
Ale
nawet dla gringos może
wydawać się to sporo, zważywszy, że kaktusy rosną
wszędzie wokół. Wszak można sobie uciąć, samemu ugotować i
spożyć. Tak też zrobił John. Okazało się, że wywar wyszedł
zbyt mocny – przez dwie doby miał dużo dokładniejszy wgląd w
swoją podświadomość, niż by sobie życzył. Mówi, że tak
naprawdę doszedł do siebie dopiero po kilku dniach, sporo przez ten
czas medytując. Może więc warto oddać się w ręce kogoś
doświadczonego w przygotowywaniu wywaru. Wprawdzie jego moc można
określić zawsze tylko w przybliżeniu, jednak jest na to sposób.
Jeden kubek wywaru to zwykle dość, czasami za mało, bardzo rzadko
za dużo. Tak więc jeśli po godzinie nie nadejdą pierwsze zmiany
percepcji, po uzgodnieniu z szamanem, można wypić drugi kubek lub
pół.
Co
to robi? Podobno łączy się taka wspomagana kaktusem istota z fauną
i florą wszelaką. Przynajmniej taka ma być specyfika specyfiku
wziętego za dnia. Wzrok człowieczy zaczyna widzieć pole
energetyczne roślin, zwierząt i ludzi, oraz ich aurę, nadającą
wszystkiemu miękkości. Nocą (oraz z zamkniętymi oczami w dzień)
jest to głównie lot wewnętrzny – wgląd we własną
podświadomość.
Już
ponad pół wieku temu konkretnie i naukowo pisał o meskalinie
Aldous Huxley, m. in. w swoim eseju „Drzwi percepcji”:
Zastanawiając
się nad swoim przeżyciem muszę się zgodzić z wybitnym filozofem
z Cambridge, dr C. D. Broadem, „że uczynilibyśmy dobrze
rozważając poważniej niż dotąd wysuniętą przez Bergsona teorię
pamięci i spostrzegania zmysłowego. Sugerował on, że funkcją
mózgu, układu nerwowego i organów zmysłowych jest przede
wszystkim tworzenie. Każdy człowiek jest w każdym momencie zdolny
pamiętać wszystko, co mu się przydarzyło i spostrzegać wszystko,
co się dzieje gdziekolwiek we wszechświecie. Funkcją mózgu oraz
układu nerwowego jest chronienie nas przed przytłaczającym […]
wpływem tej masy w głównej mierze bezużytecznej i nieistotnej
wiedzy poprzez wyłączenie większości z tego, co w przeciwnym
razie nieustannie spostrzegalibyśmy i zapamiętywali oraz
pozostawienie tylko bardzo małego i szczególnego wycinka, który
miałby znaczenie praktyczne”. […] Aby umożliwić przetrwanie
biologiczne, Wolny Umysł musi ulec transformacji za pośrednictwem
redukującego zaworu mózgu i układu nerwowego. Skutkiem tej
redukcji jest ledwie sączący się bezwartościowy strumyczek takiej
świadomości, która pozwala zachować życie na powierzchni danej
nam planety.
(Aldous
Huxley, Drzwi percepcji, przeł.
Piotr Kołyszko)
(ano)
Najwyższy drągal ma z 6 metrów |