piątek, 31 października 2014

Widoczki i wodospady, a także coś dziwnego na koniec - San Agustin c.d.

Poza wspomnianą już obfitością statui, okolica San Agustin jest bogata w urodziwe krajobrazy.
Widoczna poniżej miejscówka nazywa się La Chaquira. Imię wzięła od boginki, tej mordeczki wykutej w skale. 


A to rajska okolica La Chaquiry – kanion rzeki Magdalena.



W dole widoczna kapliczka ze statuami.


A tu ładna, peryferyjna część miasteczka San Agustin.


To już w drodze nad Salto de Bordones, największy wodospad w Kolumbii (ponad 400 metrów). Doświadczyliśmy wtedy, co znaczy pora deszczowa. Niby od rana jest całkiem ładna pogoda, aż tu znienacka, w kilka minut całe niebo zakrywają chmury i spada deszcz. Na początku jest drobny (tj. krople są wielkie, ale spadają z niewielką częstotliwością), ale szybko nabiera mocy i przeradza się w ścianę deszczu. Trzeba się wtedy ratować i szukać schronienia, bo przemoczy cię do szpiku, kurtki nic nie pomogą. Chcieliśmy się schować pod dachem domu jednej pani, ale jak zobaczyła, że się zbliżamy, zerwała się i zatrzasnęła drzwi. Ewidentnie nie byliśmy mile widziani. Ano znalazł wtedy taką oto dziuplę.


Deszcz kończy się równie niespodziewanie, jak się zaczął. A za pół godziny lub godzinę od nowa. I tak nawet kilka razy w ciągu dnia, nigdy nie wiadomo.
Droga nad wodospad wyglądała potem tak:


Do wodospadu dotarliśmy tuż po deszczu. Tak wygląda Salto de Bordones w całej swej chwale. Poniżej kanion rzeki Magdalena.



Miejsce jest niebywale piękne i dziewicze, pewnie dlatego, że trudno się tam dostać. Objazdowe wycieczki jeepem zwykle zatrzymują się tam tylko na 20-30 minut, a transport publiczny niemal nie istnieje. Z buta zaś to 14 km pod górę (i 14 z powrotem).



A to już inny wodospad – Salto del Mortinho. Niestety, nie da się zejść na sam dół, można go podziwiać tylko z tego punktu widokowego, notabene umieszczonego na ziemi jakiegoś farmera, który pobiera hajs za wstęp.



Casa de Francois, gdzie mieszkaliśmy w San Agustin.



I na koniec, jeszcze jedna perła San Agustin. Po raz kolejny, WTF..?!


(w)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz