wtorek, 16 grudnia 2014

Amazonia

Amazonia to skarb. Niestety, przez zachłanność polityczno-ekonomicznych reprezentantów istot ludzkich, zawsze w siebie zapatrzonych, jej obszar stopniowo acz nieubłaganie kurczy się. Bo przecież wydobycie jest najważniejsze, i z niego płynący hajs, hajsik. Trzeba ssać zasoby, bez względu na koszty (w tym szerokim sensie). Ssie więc Amazonię każdy, kto może – zaczęły oczywiście Stany, a potem poszło lawiną. Kanadyjczycy przymierzają się do kopania miedzi w obszarze Cordillery del Condor, jednym z najbardziej bioróżnorodnych na świecie. Również Chińczycy kupili ostatnio kawał dżungli, a co. Stać ich? Stać. To mają i Chińczycy. Nie pamiętam, co tam będą ssać, ropę czy miedź. Co by to nie było – dżungli niedługo na pewno już tam nie będzie.

Skala wydobycia, wiążąca się z wycinaniem w pień lasów deszczowych i mglistych jest zatrważająca. Wydobycie ropy stanowi 70% dochodu Ekwadoru. Ktoś parę lat temu podjął głupią decyzję i teraz ponoszone są konsekwencje. Owszem, jest więcej dróg i więcej kablówki dla wszystkich, za to lasu deszczowego mniej i mniej.

To najbardziej gorzka lekcja, jaką otrzymaliśmy w Ameryce Południowej. Nikt z wielmożnych władców tego pogubionego świata nie dba o Amazonię, która, jak mnie uczyli w podstawówce, jest przecież „zielonymi płucami świata”. W sumie zastanawiam się, czy jak za 20-30 lat ktoś będzie chciał zobaczyć dżunglę w Ekwadorze, to będzie jeszcze co oglądać. Prawdopodobnie nie.

Tymczasem pobyt w dżungli amazońskiej to jeden z najpiękniejszych prezentów, jakie można sobie sprawić. Dżungli chyba też, bo dochód z turystyki stanowi pewien hamulec dla przemysłu wydobywczego.
Park Cuyabeno, który odwiedziliśmy, znajduje się w pólnocno-wschodnim rogu Ekwadoru. Jego perłą jest Laguna Grande, niebywale pejzażowe, rozległe jezioro, w którym rosną wyjątkowe drzewa, macrolobia. Pojawiają się tam okresowo różowe delfiny, ale akurat nie trafiliśmy w sezon. Za to zachody słońca, bez względu na porę roku, są pierwszorzędne.
Kilka godzin dziennie spędzaliśmy, wiosłując po rzece Cuyabeno i po lagunie. Inaczej praktycznie nie da się poruszać po okolicy, bo szlaki piesze są trzy na krzyż, by buciorami i hałasem nie zaburzać ekosystemu. Z perspektywy kajaka podziwialiśmy ptaki, małpy i inne piękności, m. in. kajmany i anakondy. Piękna to perspektywa, bo nijak nie zakłóca naturalnego rytmu natury. Gdy jesteś w kajaku, ma cię ona gdzieś, i hasa sobie, jak lubi. A ty tylko słuchasz i patrzysz. I serce rośnie.
(w)


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz