Isla
de la Plata to mała wyspa, położona około półtorej godziny
drogi motorówką od Puerto Lopez, rybackiego miasteczka w centralnej
części ekwadorskiego wybrzeża Pacyfiku. Wyspa należy do Parku
Narodowego Machalilla. Oplata ją mała sieć zapętlonych ścieżek
turystycznych, z których najdłuższa jest chyba czterogodzinna.
Lipiec
to sam środek pory suchej na wyspie. Krajobraz jest pustynny i
przymglony, nie ma cienia zieleni, w okolicy widać tylko suche
krzewy, kaktusy, wyschnięte gałęzie palo santo. Jest gorąco i
wietrznie. Kolorystyka wyspy jest zdominowana przez barwy srebrzyste
ze względu na wszechobecność guano, czyli odchodów ptaków
morskich, od wieków gromadzących się na powierzchni ziemi.
Jedynymi
mieszkańcami wyspy są ptaki i drobne zwierzęta.
Co
kilka kroków można się natknąć na głuptaki niebieskonogie; dużo
rzadziej na czerwononogie (w j. angielskim ptaki te są uroczo zwane
blue- and red-footed boobies). Podczas spaceru po wyspie spotkaliśmy
kilkadziesiąt głuptaków o niebieskich nogach – niektóre
siedzące na gniazdach, inne przechadzające się, jeszcze inne
porozumiewające się między sobą.
Podczas godów samiec tańczy przed samicą, prezentując swe błękitne nogi; przynosi też samicy materiał na gniazdo.
Szlak,
który wybraliśmy, poprowadził nas do kolonii fregat.
Charakterystyczną cechą samców jest naga skóra na podgardlu,
rozdymana i jaskrawoczerwona w okresie godowym. Fregaty są
kleptopasożytami - żywią się głównie pokarmem, który
zdobywają, zmuszając do zwymiotowania inne ptaki (najczęściej
biedne głuptaki). Podobno polują też na latające ryby, zwane
ptaszorami.
Gdy
oddaliliśmy się kilkadziesiąt metrów od brzegu, łódkę
otoczyło kilka sporych żółwi morskich, przyzwyczajonych, że
turyści w tym punkcie programu jedzą lunch i dokarmiają te piękne
stworzenia.
Wikipedia
twierdzi, że w przybrzeżnych wodach Srebrnej Wyspy można tez
spotkać uchatki patagońskie i delfiny tropikalne, ale należy to
chyba do rzadkości.
Popłynęliśmy
na drugą stronę wyspy na małą sesję snorkellingu. Można było
pooglądać m. in. takie kolorowe rybki.
Kluczowym
punktem programu było jednak podziwianie wielorybów. W okresie
między czerwcem a sierpniem długopłetwowce, zwane też humbakami,
migrują z biegunów w obszary równika, by tu odbyć zaloty.
Dorosłe
osobniki humbaków osiągają 14 – 17 metrów długości i ważą
30 – 45 ton. Nowonarodzone wielorybiątko ma 6 metrów i masę
ciała około 2 ton.
Jedzą tylko latem, zimą odżywiają się z wewnętrznych rezerw tłuszczu. Mleko humbaka jest koloru różowego, zawartość tłuszczu wynosi 50 %.
Każdy osobnik ma unikatowy wzór na płetwie ogonowej, który jest trochę jak odciski palców u ludzi.
Jedzą tylko latem, zimą odżywiają się z wewnętrznych rezerw tłuszczu. Mleko humbaka jest koloru różowego, zawartość tłuszczu wynosi 50 %.
Każdy osobnik ma unikatowy wzór na płetwie ogonowej, który jest trochę jak odciski palców u ludzi.
Gody
polegają na tym, że grupy liczące średnio 20-30 samców zbierają
się wokół małej grupy samic (najatrakcyjniejsze są ciężarne
lub opiekujące się potomstwem) i prezentują się poprzez wysokie
podskoki nad wodą oraz uderzanie płetw ogonowych o powierzchnię
wody.
Wyruszając w rejs w tym okresie można być pewnym, że uda się zaobserwować, jak zwierzę wyskakuje nad wodę, czasem całkowicie się wynurzając. Niektóre humbaki zbliżają się do łodzi z turystami i przez kilka lub kilkanaście minut płyną w jej towarzystwie. Łódka i wieloryby w pewnym sensie tańczą wokół siebie.
Nasza grupa dość długo czekała na wypatrzenie humbaka. W końcu pojawił się pierwszy, potem drugi i trzeci. Trudno powiedzieć, ile ich tak naprawdę było – potrafią spędzić pod wodą kilkanaście minut i wynurzyć się daleko od miejsca, w którym były poprzednio widziane. Jeden z wielorybów spektakularnie przepłynął pod naszą łódką i wynurzył się tuż obok; potężnie zakołysało.
Wyruszając w rejs w tym okresie można być pewnym, że uda się zaobserwować, jak zwierzę wyskakuje nad wodę, czasem całkowicie się wynurzając. Niektóre humbaki zbliżają się do łodzi z turystami i przez kilka lub kilkanaście minut płyną w jej towarzystwie. Łódka i wieloryby w pewnym sensie tańczą wokół siebie.
Nasza grupa dość długo czekała na wypatrzenie humbaka. W końcu pojawił się pierwszy, potem drugi i trzeci. Trudno powiedzieć, ile ich tak naprawdę było – potrafią spędzić pod wodą kilkanaście minut i wynurzyć się daleko od miejsca, w którym były poprzednio widziane. Jeden z wielorybów spektakularnie przepłynął pod naszą łódką i wynurzył się tuż obok; potężnie zakołysało.
Piękne są te stworzenia, pełne gracji i
równocześnie bardzo frywolne. Przez chwilę sama chciałam być
wielorybem.
(w)
Zdjęcie pożyczone od Itamara/Photo borrowed from our friend Itamar. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz