Moje
ostatnie dwudzieste urodziny spędziliśmy w towarzystwie Niemki
Melanie, która trochę przypominała mi Rudą Kinię, co było
bardzo bardzo miłe, oraz z młodą parą Belgów. Dziewczyna miała
ksywę Hitler. Jak wypiła kilka koktajli, zaczęliśmy się
przekonywać, dlaczego.
Ano
zrobił tort z kakaowych ciastek, bananów i czekolady; było
czerwone wino, darmowe drinki i sporo palenia tytoniu. Ponadto Hitler
i ja zatańczyłyśmy na barze.
Całkiem klawo.
(w)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz