niedziela, 29 czerwca 2014

San pedro


San pedro to kaktus zawierający halucynogenną meskalinę – taki peruwiańsko-ekwadorski odpowiednik bardziej popularnego meksykańskiego pejotlu. Rdzenni szamani korzystają z san pedro od zawsze, by leczyć, uczyć się, analizować i przepowiadać. Rośnie to to wszędzie w Vilcabambie, gromadząc wokół siebie rzesze miłośników, mistyków, psychologów, szamanów i „szamanów”.

Ceremonie najwyraźniej są legalne, bo szamani reklamują się bardzo jawnie. Ostatni lokalny umarł jakiś czas temu, nie znajdując następcy. Zastąpili go przyjezdni – dwóch gości z innych stron Ekwadoru oraz pewna Austriaczka. To, że nie są z lokalnej społeczności, budzi nieco kontrowersji, ale nie tyle, co ustalone stawki za ceremonię, zwane przez samych szamanów dotacjami. Wahają się one od 50 do 100 $ za rytuał, więc cena dla turystów.
Ale nawet dla gringos może wydawać się to sporo, zważywszy, że kaktusy rosną wszędzie wokół. Wszak można sobie uciąć, samemu ugotować i spożyć. Tak też zrobił John. Okazało się, że wywar wyszedł zbyt mocny – przez dwie doby miał dużo dokładniejszy wgląd w swoją podświadomość, niż by sobie życzył. Mówi, że tak naprawdę doszedł do siebie dopiero po kilku dniach, sporo przez ten czas medytując. Może więc warto oddać się w ręce kogoś doświadczonego w przygotowywaniu wywaru. Wprawdzie jego moc można określić zawsze tylko w przybliżeniu, jednak jest na to sposób. Jeden kubek wywaru to zwykle dość, czasami za mało, bardzo rzadko za dużo. Tak więc jeśli po godzinie nie nadejdą pierwsze zmiany percepcji, po uzgodnieniu z szamanem, można wypić drugi kubek lub pół.

Co to robi? Podobno łączy się taka wspomagana kaktusem istota z fauną i florą wszelaką. Przynajmniej taka ma być specyfika specyfiku wziętego za dnia. Wzrok człowieczy zaczyna widzieć pole energetyczne roślin, zwierząt i ludzi, oraz ich aurę, nadającą wszystkiemu miękkości. Nocą (oraz z zamkniętymi oczami w dzień) jest to głównie lot wewnętrzny – wgląd we własną podświadomość.

Już ponad pół wieku temu konkretnie i naukowo pisał o meskalinie Aldous Huxley, m. in. w swoim eseju „Drzwi percepcji”:

Zastanawiając się nad swoim przeżyciem muszę się zgodzić z wybitnym filozofem z Cambridge, dr C. D. Broadem, „że uczynilibyśmy dobrze rozważając poważniej niż dotąd wysuniętą przez Bergsona teorię pamięci i spostrzegania zmysłowego. Sugerował on, że funkcją mózgu, układu nerwowego i organów zmysłowych jest przede wszystkim tworzenie. Każdy człowiek jest w każdym momencie zdolny pamiętać wszystko, co mu się przydarzyło i spostrzegać wszystko, co się dzieje gdziekolwiek we wszechświecie. Funkcją mózgu oraz układu nerwowego jest chronienie nas przed przytłaczającym […] wpływem tej masy w głównej mierze bezużytecznej i nieistotnej wiedzy poprzez wyłączenie większości z tego, co w przeciwnym razie nieustannie spostrzegalibyśmy i zapamiętywali oraz pozostawienie tylko bardzo małego i szczególnego wycinka, który miałby znaczenie praktyczne”. […] Aby umożliwić przetrwanie biologiczne, Wolny Umysł musi ulec transformacji za pośrednictwem redukującego zaworu mózgu i układu nerwowego. Skutkiem tej redukcji jest ledwie sączący się bezwartościowy strumyczek takiej świadomości, która pozwala zachować życie na powierzchni danej nam planety.
(Aldous Huxley, Drzwi percepcji, przeł. Piotr Kołyszko)


(ano)

Najwyższy drągal ma z 6 metrów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz