Kiedyś
już wrzuciłam posta z tego miejsca. Ale pamiętajmy o prawie
zmienności, anitya, panta rhei i "nic dwa razy się nie
zdarza". Nigdy nie jest się dwa razy w tym samym miejscu.
Tym razem na Huchuy Qosqo
wybraliśmy się z Heddą i Brianem, słodziakami poznanymi na kursie
Vipassany w Boliwii. Poza tym przez całą drogę towarzyszyła nam
prześmieszna para psów. Mały brzydal z krzywym zgryzem próbował
oczarować oraz dosiąść dwa razy od niego większą białą sukę
o wzroku łani.
Co się nie zmieniło, to gromada pasących się tam,
wybitnie fotogenicznych lam.
To
bardzo blisko naszego domu, 10 minut busem, a potem niecałe 2
godziny wspinaczki. Także tego. Przyjeżdżajcie.
(w)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz