Niezła
nazwa, co? Gdy spytałem Shir o jakąś jednodniową szlaję,
powiedziała, że tam fajnie. Z tego, co zrozumiałem, mieliśmy
dotrzeć do jaskini, przejść przez nią i na jej drugim końcu
będzie urwisko nad rzeką. Ale chyba nie do końca się dogadaliśmy
oraz zbytnio popuściłem wodze wyobraźni. Była jaskinia i były
półki skalne, ale nie razem. I tak było fajnie.
|
Zaczęliśmy i skończyliśmy przy ruinach Saqsaywaman - z daleka ładnych, z bliska płatnych. W tle przedmieścia Cusco. |
|
jeszcze nie pytałem, o co chodzi z tymi wiszącymi na drzewach i słupach rodzinami |
Weronka
nie czuła się tego dnia najlepiej i wolała podomatorzyć, więc
wybrałem się tam z Cyrillem ze Szwajcarii. Poznaliśmy go na
Vipassanie. Postanowił spędzić resztę swojego
południowoamerykańskiego pobytu w Świętej Dolnie Inków w Peru,
czyli tam gdzie ponownie pomieszkujemy. Cyrill był też z nami na
ostatniej rozśpiewanej, stuosobowej ceremonii podczas pełni, a to
splata więzy plemienne.
Sporo
gubienia się, krążenia, prawie nie ma kogo spytać, ale w końcu dotarliśmy
do celu.
|
widok z Balcon del Diablo (tak sądzę) |
|
Widok na Balkon Diabła (tak sądzę) z fragmentami inkaskiego muru. Widać ów Diabeł był Inkiem. |
Jaskinię dojrzeliśmy już z wysoka, więc w końcu do niej
nie zeszliśmy. Nie zdawała się imponująca. Poza tym trwała koło
niej ceremonia z kaktusem wachuma,
więc nie chcieliśmy przeszkadzać.
Obeszliśmy dolinę dookoła i wróciliśmy do głównej drogi nieco przed zmrokiem.
|
silnik o mocy dwóch byków organicznych |
|
Lama? Alpaka? Nadal nie mamy pewności, ale to chyba alpaki. |
|
"Tatuaż Matki Ziemi" |
|
zacząłem bawić się jednym ze zdjęć i przypadkiem wyszła mi flaga Psychodelicznej Republiki Włoch |
(ano)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz