środa, 18 lutego 2015

Sacred Valley Tribe #2

Sacred Valley Tribe, plemię ze Świętej Doliny Inków, przyjmuje ayahuaskę jak sakrament. Wypicie esencji każdorazowo poprzedzone jest toastem Kawsay paj! , co w języku quechua znaczy „za życie”. Ceremonia kończy się słowami Ayllu masikunapa, czyli todos somos la familia, wszyscy jesteśmy rodziną.
Ayahuaskę traktują tu jako roślinę-nauczyciela, otwierającego duchowy wymiar, z którymi wchodzi się w bezpośredni kontakt przez żołądek. Proces trawienia wywaru to równocześnie trawienie najróżniejszych emocji i przeżyć celem ich zaakceptowania i pełnego zintegrowania z całością doświadczenia życiowego. Spożycie ayahuaski to zarówno doświadczenie transcendencji, jak uruchomienie wewnętrznego procesu leczenia.

Nazwa enteogen wywodzi się z greki i znaczy: odnaleźć świętość wewnątrz.

Ayahuaska (Banisteriopsis caapi) to liana, która występuje na obszarze całej Amazonii. Dla siedemdziesięciu pięciu etnicznych grup z niższej i wyższej Amazonii jest fundamentem tradycyjnej medycyny, roślinnym nauczycielem. Gotowana przez wiele godzin razem z liśćmi krzewu chacruna daje esencję o charakterze psychodelicznym, którą spożywa się podczas rytualnej ceremonii, prowadzącej do wielopoziomowego oczyszczenia i refleksji. Od ok. 5 000 lat jest stosowana przez amazońskich szamanów jako medium prowadzące do osiągnięcia wyższych stanów świadomości. Psychoaktywne działanie ayahuaska zawdzięcza obecności DMT, odpowiedzialnej za nocne marzenia substancji produkowanej także przez ludzki mózg. Mówi się, że chacruna odpowiada za malowanie onirycznych wizji, zaś ayahuaska jest nauczycielem, działającym na głębokim poziomie poza tymi wizjami. W tradycji szamanów z plemienia Shipibo spożywanie ayahuaski ma bardzo rozległe zastosowanie. Służy m. in. diagnozie i leczeniu chorób i wadliwego funkcjonowania fizycznego, psychologicznego i społecznego; podejmowaniu ważnych decyzji, leczeniu relacji, rozwiązywaniu konfliktów wewnętrznych, konfliktów rodzinnych i międzyplemiennych; komunikacji z duchowością natury, objaśnianiu tajemnic i zagadek.

Co istotne, konsumpcja ayahuaski w kontrolowanym kontekście nie wykazuje żadnych skutków ubocznych, nie jest uzależniająca, nie powoduje syndromu odstawienia. Mimo że zawiera komponent psychoaktywny, ayahuaska nie może być uznawana za narkotyk o negatywnych bądź uzależniających właściwościach. Przeciwnie, jej spożywanie nigdy nie jest doświadczeniem o charakterze rekreacyjnym, służącym zabawie. Spożycie w rytualnym kontekście o sakralnym i terapeutycznym charakterze prowadzi do procesu pogłębionej introspekcji, autoeksploracji, medytacji.

Przed konsumpcją esencji wskazana jest dieta, najlepiej kilkudniowa. Dieta sattviczna – bez mięsa, cebuli, czosnku, ostrych przypraw, intensywnych smaków. W dzień sesji zaleca się zjeść tylko lekkie śniadanie. Ceremonia rozpoczyna się około dwudziestej pierwszej. Uczestnicy siedzą obok siebie, w kole, oparci o ścianę, otuleni kocami. Pierwsze efekty są odczuwalne po 20-40 minutach od wypicia esencji i trwają średnio 3 - 4 godziny.
Podczas sesji optymalne jest zachowanie pozycji siedzącej, z uniesioną głową, co implikuje pełen szacunku stosunek do lekarstwa. Ponadto, łatwiej jest wtedy kontrolować efekty działania substancji.
W ramach wzajemnego szacunku ważne jest, by zachować kompletne milczenie, w miarę możliwości nie wytwarzać żadnych dźwięków, aby nie zakłócać procesu innych uczestników, ponieważ doświadczenie jest w najwyższym stopniu indywidualne i wewnętrzne.

Ceremonie z Diego wypełnione są muzyką. Gdy lekarstwo zaczyna działać w organizmie, wchodzą pierwsze akordy. Pieśni są ciepłe, świetliste, pełne nadziei, pierwotnych prawd, odwołań do przyrody i do wieczności. Są to pieśni różnych tradycji i języków. Ich słowa są piękne i proste, łatwe do zapamiętania i przechowania w sercu. Melodie czasem arytmiczne, skomplikowane i dramatyczne, czasem pogodne i taneczne. Podczas ceremonii na początku zanurzamy się w przedwiecznej ciszy, a potem, gdy pojawiają się pieśni, wszyscy zamieniamy się w słuchanie, spijamy te dźwięki i słowa, kąpiemy się w nich. Przez działanie lekarstwa zmysły są hiperwrażliwe. Najprzyjemniejszy dla ucha jest śpiew-szept i delikatne trącanie strun instrumentów.
Świątynia, gdzie odbywają się sesje, jest okrągła. Jest doskonale ciemno, niemal gęsto od mroku. Mimo, że jest nas średnio 20 - 30 osób, nie widać nikogo. Ze względu na architekturę budynku akustyka jest bardzo specyficzna, często nie da się zlokalizować, skąd dochodzi dźwięk. Muzyka ogarnia cię z każdej strony.

Atmosfera jest jasna, wypełniona bezpieczeństwem. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za tą przestrzeń. Pomiędzy pieśniami panuje niezmącona cisza, słychać tylko oddechy, westchnienia i dźwięki oczyszczania, przez które wszyscy musimy przejść. Najczęściej są to wymioty, biegunka, łzy, czasem spazmatyczne łkanie, drganie z zimna, uderzenia gorąca. Bywa, że godzinami nieprzerwanie cieknie z oczu i z nosa, aż jest się doszczętnie wysuszonym. To także proces oczyszczania, wydalania złych wód.
Wymiotują niemal wszyscy, dlatego od początku ceremonii każdy jest zaopatrzony w kubeł, żeby nie było potrzeby wstawania z miejsca. Ktoś zaczyna, a potem idzie fala przez całą salę. Wymioty z różną częstotliwością trwają przez całą ceremonię. Niektórzy wymiotują raz, dwa razy, inni przez całą sesję. Wymioty to sposób pozbywania się dolegliwości fizycznych i psychicznych. Dają lekkość i świeżość. Dochodzi do tego, że po kilku ceremoniach zaczyna się kochać wymiotowanie. Proces staje się tym samym kompletnie oswojony, a jego brzmienie jest nieodzownym elementem muzycznym ceremonii. Niektóre dźwięki – szelest trawiastej grzechotki, niska wibracja dijiridu, pewne pieśni o zmiennym rytmie wywołują fale ciężkich wymiotów, tych z głębi trzewi, powiązanych z cierpieniem. Jest w tym coś pierwotnego, jaszczurczego, jakby budziły się dinozaury, te stworzenia, które były na Ziemi jako pierwsze.

Skutkiem spożycia esencji jest doznanie otwarcia się jakby dziury w czasoprzestrzeni, świętej wyrwy. Jest to chwila dokładnie tak długa, jak wszyscy potrzebują, by przejść przez swój wewnętrzny proces.

Sednem ceremonii jest doświadczenie bycia czystą świadomością, uciszenie rozumu i dryfowanie w kompletnej ciszy i ciemności. Świadomość przejawia się w oddechu, bezruchu, spokoju, kontemplacji, medytacji. Świadome oddychanie, czyli obserwacja cichego szumu oddechu, wznoszenia i opadania klatki piersiowej, powolnego napełniania i opróżniania płuc; podążanie za swoim oddechem, napawanie się jego spokojnym, równomiernym tempem; wypełnianie oddechu spokojem, światłem i wiekuistą ciszą– to największa rozkosz podczas ceremonii. Koncentracja na oddechu i zachwyt nim to, jak sądzę, źródło większości westchnień i ekstatycznych jęków. To jesteś prawdziwy ty. Cała reszta to tylko warstwy nazbierane przez lata doświadczeń, które z twoją wewnętrzną esencją nie mają nic wspólnego.

Warto podkreślić, że oniryczne wizje nie są sednem tego doświadczenia. Zdarza się, że nie doznaje się żadnych wizji przed całą noc, niemniej jednak doświadcza się wzmocnionego stanu świadomości, w którym można w nowy sposób ujrzeć głęboko zakorzenione problemy.

Prawdziwy sens ceremonii to jednak to, co z nią zrobisz po jej zakończeniu. Mówią, że ayahuaska zostaje w tobie na zawsze i powoli, nieubłaganie zmienia cię w lepszego człowieka. Po dłuższym czasie ewidentne zmiany manifestują się w rytmie i stylu życia oraz jakości relacji z innymi. Długofalowe skutki spożycia ayahuaski to wzrost intuicji, elastyczności i otwartości na zmiany, podobnie jak zdolności ekspresji emocjonalnej. Daje wewnętrzny spokój, poczucie pewności i bezpieczeństwa dotyczące nas samych i innych. Wszystko to jest rezultatem procesu wielopoziomowego leczenia i ponownego połączenia z wewnętrznym ja, z naturą i z transcendencją.

Więcej (w tym muzyka) na www.sacredvalleytribe.com
(w)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz