Markety
to jedno z naszych najulubieńszych zjawisk w Peru.
Każdy
market ma swoją stałą część wewnętrzną i ruchomą,
zmieniającą kształt i rozmiar w zależności od dnia tygodnia
część zewnętrzną. Niektórzy sprzedawcy mają duże, bogate
stoiska, inni zaś siadają na ziemi i rozkładają przed sobą
chustę z kilkoma ziemniakami lub pęczkiem pietruszki bądź
cilantro. Handlowanie na targowisku to praca codzienna i
całodzienna, bo warzywa i owoce trzeba sprzedać, zanim się
zepsują. Handlarki nie mają więc czasu na nic innego, całe ich
życie kręci się wokół marketu.
W
stałym punkcie każdego targu jest stoisko obiadowe oraz jugeria,
czyli pijalnia świeżych soków. Panie są hojne i zawsze dostaje
się obfitą dokładkę.
Negocjowalność
cen przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nigdy nie wiesz, ile
zapłacisz. Ten sam produkt jednego dnia może kosztować 1 sol,
drugiego trzy razy więcej, a kolejnego taniej, niż pierwszego.
Trzeba więc za każdym razem podczas zakupów dużo chodzić,
porównywać, gadać i okrężnymi sposobami próbować stawiać na
swoim. Generalnie jednak ceny produktów spożywczych na targach są
przyjazne dla kieszeni. Za 1 sol (ok. 1,20 - 1,30 zł) przykładowo
można kupić 2 mango albo 10 oritos (najmniejsze i najsłodsze
bananki długości średnio 10 cm), 2 marakuje, 5 sporych marchewek
bądź 3 pomarańcze. Działa swojska zasada: poproszę pomidorków
za 2 sole i mięty za 30 centimos. Mając w kieszeni 10 soli z
łatwością można nakupić jedzenia na obiad z deserem.
Na
najbardziej zjawiskowym targowisku San Pedro w centrum Cusco można
kupić absolutnie wszystko. Poza tonami warzyw, owoców i ziół jest
fascynująca sekcja z akcesoriami magiczno-zdrowotnymi. Można tam
m.in. zakupić kaktusa san pedro i ayahuaskę. Jest też oczywiście
agua de florida, czyli orzeźwiająca ziołowa mieszanka z
nutą bergamotki, którą wszyscy szamani posługują się podczas
ceremonii, oraz wiele innych korzenno-kwiatowych wód kolońskich
– różana, cynamonowa, sandałowa, paczuli... Poza tym różnych
wielkości i kształtów (kule, piramidy) minerały i magiczne
kamienie z przewagą kryształów. Aromatyczne patyczki palo santo,
pozwijany w rulony tytoń mapachu, który można suszyć i potem
palić, albo zalawszy wodą, wciągać jak tabakę, co pięknie
pobudza i orzeźwia. Na targu San Pedro kupiłam też liście karczocha, z których
przyrządza się gorzką herbatę, oczyszczającą i kojącą
wątrobę np. po antybiotykoterapii.
(w)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz